Unikatowe skarby kultury łużyckiej na skalę europejską w depozycie muzeum [FOTO, FILM]

– To najcenniejsze znalezisko na Pomorzu Środkowym, a historia skarbu przypomina scenariusz filmu sensacyjnego – mówił we wtorek (25 lipca) prezydent Piotr Jedliński. W muzeum zaprezentowano 202 zabytkowe przedmioty sprzed 2800 lat.

 

 

Ekspozycja dla oczu ciekawskich będzie dostępna dopiero za rok. Zresztą o losie lokalizacji skarbu w Koszalinie lub w Lęborku zadecyduje ostatecznie zachodniopomorski lub pomorski konserwator zabytków. Obecnie toczy się śledztwo. Komenda Powiatowa Policji w Bytowie nakazała, aby w Koszalinie nie były prowadzone żadne prace konserwatorskie. Prokuratura zaś toczy postępowanie w sprawie, a nie przeciwko odkrywcy. W piątek (21 bm.) mężczyzna był przesłuchiwany w charakterze świadka.

Dyrektor Jerzy Buziałkowski ma pretensje do funkcjonariuszy z Komisariatu Policji w Miastku i Komendy Wojewódzkiej Policji (KWP) w Szczecinie, że muzeum nie potraktowali jako partnera w odzyskiwaniu dóbr kultury. Twierdzi, że koszalińska placówka przejęła od znalazcy depozyt wcześniej, zabezpieczyła przedmioty i wstępnie zinwentaryzowała.

 

– Muzeum dochowało wszelkich procedur – zapewnia dyrektor, który zdziwiony był 17 lipca br. wizytą blisko 10-osobowej grupy mundurowych w trakcie podpisywania protokołu przejęcia.

Dodaje, że wcześniej informował o skarbie z okolic Białego Boru w rozmowie telefonicznej kom. Marka Łuczaka z KWP. Odkrywcę reprezentuje Marek Sochacz, radca prawny z Miastka, który nie udziela żadnych informacji o swym kliencie. Tymczasem z ubiegłotygodniowego komunikatu policji wynika, że w maju br. miasteccy mundurowi otrzymali zawiadomienie Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dotyczące wykopania cennych skarbów z wczesnej epoki żelaza. Trop wiódł do mieszkańca Miastka i w czerwcu w jego lokum zabezpieczyli 11 przedmiotów, m.in. naszyjnik, bransolety i zawieszki.

 

 

 

 

– Mój klient przyszedł po poradę, czy znaleziska to nie jest jedynie bezwartościowy złom – wyjaśnia mecenas Sochacz.

 

Wstępne oględziny potwierdziły, że to zabytek archeologiczny kultury łużyckiej odkryty w okolicy Białego Boru. 202 przedmioty, głównie ozdoby i elementy stroju, były umieszczone w dużym naczyniu metalowym.

 

– To unikat na skalę Europy ze względu na jakość i wielkość, bo to zwarta całość, choć w XIX wieku takie zabytki ulegały rozproszeniu – uważa Andrzej Kuczkowski, kierownik Działu Archeologii Muzeum w Koszalinie. – Mógł być przedmiotem kultu zachowanym na ofiarę bogom albo mieć znaczenie materialne dla mieszkańców, którzy w ten sposób ukrywali kosztowności przed wrogami.

Szczegółowe badania pozwolą ustalić więcej szczegółów, o ile znaleziska pozostaną w Koszalinie, bo upomina się o swoje też placówka muzealna w Lęborku, choć odkrywca z Miastka wskazuje na teren województwa zachodniopomorskiego.

 

– Argument, że „Dama z łasiczką” znajduje się w Krakowie, przecież nie oznacza, że Leonardo Da Vinci właśnie tam obraz namalował – powiedział Jerzy Buziałkowski.

 

Dyrektor nie podaje, gdzie dokładnie zlokalizowano cenne przedmioty w pobliżu Białego Boru. To ostrożność po odkryciach w Mołtowie (powiat kołobrzeski), gdzie po ogłoszeniu znaleziska cała wieś była przekopana i zniszczony został kurhan. Konieczne były wzmocnione siły ochrony, aby zapewnić właściwą pracę archeologom.
– Mamy prawo prezentować znalezione przedmioty – stwierdził dyrektor Jerzy Buziałkowski (w środku) przed gablotą z unikatowymi depozytami. Obok stoi Marek Sochacz, radca prawny z Miastka, a w tle – Andrzej Kuczkowski, szef działu archeologii muzeum.

 

 


1 komentarz na temat: Unikatowe skarby kultury łużyckiej na skalę europejską w depozycie muzeum [FOTO, FILM]

  • 27/07/2017 o godz. 17:20
    Permalink

    No przecież to OCZYWISTE. Ktoś nadepnął na odcisk PANU KUNSERWATOROWI. Nie chcę się domyślać jakie jest drugie dno sprawy, ambicjonalne czy inne ale ……….
    Na przykładzie innych regionów i innych miłościwie panujących Władców Kultury Zabytkowej, można powiedzieć, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o ……… I proszę mi nie wciskać g…….. że chodzi o celowe naruszanie wykopalisk. Inne CYWILIZOWANE nacje ( Wielka Brytania, NIemcy), potrafiły ten problem dawno rozwiązać. Kowalski jak kopie sobie robaki na ryby, nie jest Duchem Świętym aby wiedzieć, że to miejsce Pan Konserwator zaznaczył SOBIE na mapie. Pytanie KIEDY zaznaczył, PO odkryciu Kowalskiego?
    A Policja? Już nie raz pisałem. Na „Ziemiach Zachodnich”, dziwna tolerancja dla „turystów” z Niemiec i całkowita odwrotność postępowania wobec rodzimych odkrywców. Znalazł ? Wiadomo, ZŁODZIEJ ! Łapaj złodzieja. A na Dolnym Śląsku, przybywa tylko dziur w różnych ciekawych miejscach, wykopanych nocą za pomocą koparek. Wyjazd wczesnym rankiem w ……określonym kierunku. A Policja albo „nic nie wie”, albo mimo powiadomienia na czas, pojawia się po …….trzech dniach. „Serdecznie witam moich Braci, a Brat to ten, co dobrze płaci”jak śpiewał Rosiewicz w piosence „Dobry interes”.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *