Skazany zaatakował w internacie. Było o krok od tragedii [FILM Z MONITORINGU]

KoszalinInfo TV: Do internatu w Koszalinie wtargnął niebezpieczny mężczyzna. Na nodze miał opaskę nadzoru więziennego. Klękał, modlił się, krzyczał, że pozabija.

 

 

Do zdarzenia doszło ponad dwa tygodnie temu w internacie samochodówki. Był wieczór, około godziny 21. Mężczyzna, który wtargnął do budynku Zespołu Szkół nr 10, jak się później okazało, miał opaskę nadzoru elektronicznego. Położył się w sali sportowej na stojącej tam kanapie.
Mężczyznę w kamerze monitorującej obiekt zauważył wychowawca z internatu. W tej samej sali, gdzie obcy się położył, przy stole do ping ponga grało dwóch chłopców. To wychowawca zauważył u intruza wspomnianą opaskę.

 

 

Mężczyzna opowiadał wychowawcy swój życiorys. Mówił też, że miał trudne dzieciństwo. Co jakiś czas rzucał się na wychowawcę, uderzał go, szarpał, próbował dusić. To były długie minuty pełne grozy…

 

Obcy nagle zaczął się modlić, klęczał.

Po czym agresja wróciła. Wychowawca nie chciał prowokować, stąd starał się zachować daleko idący spokój. Próbował cały czas rozmawiać z agresorem. – A on wstał i zaczął na mnie pokazywać swoje ciosy, zaczął mnie dusić – opowiada poszkodowany.

Ktoś ze świadków tego, co się dzieje, zadzwonił po policję. Patrol przyjechał, wyprowadził mężczyznę z terenu internatu, po czym… go wypuścił.
Po godzinie 23 pojawiła się z kolei Służba Więzienna. Opaska, którą miał agresor, dawała sygnał, że przebywa on znowu na terenie szkoły. Okazało się, że niezauważony wrócił i przebywał w schronisku młodzieżowym na terenie szkoły. W tym samym, które stanowi schronienie dla kobiet z Ukrainy i ich dzieci.

 

 

Przedstawiciele SW tłumaczą teraz, że zespół terenowy działu dozoru elektronicznego Służby Więziennej, miał zleconą kontrolę techniczną urządzenia mężczyzny i w tym celu zjawił się na miejscu.

Początkowo policja nie chciała przyjąć zawiadomienia od wychowawcy. Dopiero tydzień później sytuacja się zmieniła. Stało się tak, gdy sprawa ujrzała światło dzienne.
Żeby było ciekawiej – kilka dni po tym, co się stało na terenie samochodówki, mężczyzna dopuścił się kradzieży. I wtedy został zatrzymany. Tym razem już go policja nie wypuściła. Usłyszał zarzuty. Dostał tymczasowy areszt.

Mężczyzna usłyszał zarzuty kradzieży oraz kierowania gróźb karalnych wobec wychowawcy internatu – mówi Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej policji.
Tłumaczy, że feralnego dnia funkcjonariusze, którzy przybyli na wezwanie do internatu, stwierdzili, że „nieproszony gość” jest spokojny, zero agresji. Nie mieli informacji, że odbywa on karę w nadzorze elektronicznym.

Zostało wszczęte postępowanie, które ma wyjaśnić szczegóły całego zajścia.


mm

Joanna Szychowska

Jestem studentką kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna na Politechnice Koszalińskiej. Interesuję się kulturą azjatycką, a w wolnym czasie ćwiczę jogę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *