„Na szczęście ostatni start w tym sezonie mam już za sobą” [ROZMOWA]

Rozmowa z koszalińską sprinterką Małgorzatą Hołub, która ostatnio odniosła sukcesy w Londynie i Tajpej.

 

Co to właściwie są Akademickie Mistrzostwa Świata, w których ostatnio brałaś udział?

To takie mini Igrzyska Olimpijskie. Spotykają się tu sportowcy z różnych dyscyplin, którzy są studentami. To ważna impreza. W tym roku rywalizacja toczyła się w tajwańskim Tajpej.

 

Zdobyłaś dwa złote medale, jeden indywidualnie, drugi w sztafecie. Jak wyglądała rywalizacja?

Warunki były bardzo ciężkie. Największym rywalem była dla mnie pogoda. W naszej ekipie zdarzył się nawet udar cieplny. Temperatura na startach osiągała 30 stopni. Przy wysokiej wilgotności to jest zabójstwo. Mój organizm był więc wystawiony na ciężką próbę. Większość zawodników miała problemy z odwodnieniem. Rywalizacja indywidualna i trzy biegi z rzędu były ciężkie, ale wiedziałam, że jestem przygotowana na tę walkę. W sztafecie biega się bardziej sercem i starałam się dać z siebie wszystko, żeby wyprowadzić dziewczyny na prowadzenie. Cieszę się, że mi się to udało.

 

Jakie emocje towarzyszą stawaniu na najwyższym stopniu podium? Co się wtedy czuje?

Nie da się opisać uczuć, które towarzyszą w tym momencie. Jest zmęczenie, ale często pojawiają się też łzy szczęścia i wiele radości. Każdy taki medal pokazuje, że warto wierzyć i ciężko pracować. To zawsze przynosi efekty.

Który medal bardziej Cię ucieszył?

Muszę przyznać, że bardziej cieszy medal indywidualny. Nie do końca wierzyłam, że stać mnie na bieganie na tym poziomie. To takie miłe zakończenie tego ciężkiego, ale najlepszego w karierze sezonu. Z każdej imprezy przywoziłam medal. To pokazuje ogrom pracy trenera Zbigniewa Maksymiuka.

 

W czasie jednego startu byłaś blisko rekordu życiowego. Czy jest niedosyt, że nie udało się go pobić?

Wiem, że bieg półfinałowy był na rekord życiowy. Na takich zawodach celuje się jednak w medale. Na końcu zwalniałam więc, żeby zaoszczędzić siły na finał i jak widać opłaciło się. Warunki pogodowe w finale były zdecydowanie gorsze, tym bardziej cieszę się, że udało mi się uzyskać tak dobry rezultat i zdobyć złoty medal.

Czy Tajwan zrobił na Tobie wrażenie? Miałaś czas na zwiedzanie okolicy?

Szczerze mówiąc, nie miałam zbyt wiele czasu na rozrywki. Udało mi się jednak pojechać na jeden z najwyższych budynków na świecie – Taipei 101 – oraz na Targ Nocny, gdzie spróbowałam kilku tradycyjnych potraw. To było świetne doświadczenie.

Dwa złote medale to nie jedyne Twoje ostanie sukcesy. Wcześniej wywalczyłaś brązowy medal w sztafecie na Mistrzostwach Świata w lekkoatletyce w Londynie. Jak wyglądały starty w Anglii?

Start w Londynie był dla wszystkich lekkoatletów najważniejszą imprezą tego sezonu. Bieg potoczył się po naszej myśli. Postawiliśmy z trenerem na mocne rozpoczęcie, żeby zmieniać się z przodu i to się opłaciło. Każda z nas dała z siebie 1000% i udało się zrobić coś niemożliwego.

Jaka atmosfera panuje w sztafecie? Wyglądacie na zgrany zespół. Czy jednak jest między Wami rywalizacja?

Rywalizacja jest tylko na bieżni. Tam w biegach indywidualnych przez kilka sekund jesteśmy rywalkami. Zaraz po skończonym biegu wraca jednak przyjacielska atmosfera. Jesteśmy zgranym zespołem, który może na siebie liczyć. Znamy się z większością dziewczyn od wielu lat, wiele razem przeszłyśmy. Było wiele zwycięstw i porażek, myślę, że dzięki temu jesteśmy tak zgraną grupą.

 

Jak wspominasz ostatnią wizytę u prezydenta Piotra Jedlińskiego?
Wizyta była bardzo miła. Cieszę się z takiego powitania. Otrzymałam gratulacje od Prezydenta, ale również od wielu pracowników ratusza, za co bardzo dziękuję. Nie spodziewałam się tak miłego powitania po powrocie z zawodów.

 

Co roku wspierasz lokalną akcję „Podaruj zeszyt”. Co przygotowałaś tym razem?

Tym razem wraz z Kubą (moim narzeczonym) jak co roku zakupiliśmy zaszyty i przybory szkolne oraz przekazaliśmy na akcję plecak. Uważam, że pomoc najbardziej potrzebującym jest bardzo ważna, ponieważ nigdy nie wiemy, czy kiedyś my nie będziemy potrzebowali pomocy. Jeszcze niedawno sama chodziłam do szkoły i wiem, jak wiele przyjemności sprawiały mi nowe zeszyty i przybory szkolne. Od razu miałam większy zapał do nauki. Mam nadzieję, że dzięki tej pomocy na buziach dzieci pojawi się uśmiech, a to przecież najlepsza nagroda.

 

Sezon biegowy zakończył się. Jak będą wyglądały Twoje wakacje?

Na szczęście ostatni start w tym sezonie mam już za sobą. Zaczynają się już bowiem pojawiać bóle przeciążeniowe. Wakacje rozpoczną się od wielkiej zmiany w moim życiu, bo wychodzę za mąż. Pod koniec września zamierzam wyjechać na zasłużone wakacje połączone z podróżą poślubną.

Na jakim etapie są przygotowania do ślubu? Co niezwykłego planujecie, by ten dzień był niezapomniany?

Jeśli chodzi o przygotowania, to muszę przyznać, że są bardzo utrudnione ze względu na ciągłe wyjazdy. Tyle, ile mogę, staram się zrobić przez internet. Reszta przygotowań spadła na mojego przyszłego męża. Sam dzień ślubu zapewne będzie dla nas niezwykły, a jeśli chodzi o atrakcje dla gości… to myślę, że ich nie zabraknie.

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

mm

Marek Łagocki

Magister Pedagogiki Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Specjalista ds. resocjalizacji. Wkrótce prawnik. Blisko 13 lat byłem redaktorem naczelnym KoszalinInfo.pl. Staramy się Państwu przekazywać szybko najważniejsze wydarzenia z Koszalina i regionu. Zapraszam do lektury.

1 komentarz na temat: „Na szczęście ostatni start w tym sezonie mam już za sobą” [ROZMOWA]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *