Koszalin jest kojarzony z kabaretem i uśmiechem [ROZMOWA]

Nasz Patronat/ Rozmowa z Leszkiem Malinowskim z kabaretu Koń Polski, organizatorem XXV Festiwalu Kabaretu, który odbędzie się w sobotę (27 lipca) w koszalińskiej Hali Widowiskowo-Sportowej.

Dwudziesta piąta edycja imprezy skłania do wspomnień i spojrzenia wstecz. Pamięta Pan swoje pierwsze kroki na scenie?

Pierwszy festiwal odbywał się bez telewizji. Widownia była wypełniona mniej więcej w połowie. Scenografia była skromniutka, a właściwie wcale jej nie było. Panował harmider i bałagan. Przed imprezą szukaliśmy na przykład osoby, która otworzy nam amfiteatr. Mimo wszystko poszło. Wtedy nie sądziłem jednak, że zajdzie to aż tak daleko. Dzisiaj koszaliński kabareton to jedna z najbardziej rozpoznawalnych imprez kabaretowych w kraju. Drugi festiwal był już transmitowany przez telewizję. Co ciekawe, odbywał się, jak dziś, pod tym samym kierownictwem – szacownej Niny Terentiew.

Kabareton to Pańskie dziecko. Jakie historie z nim związane najbardziej utkwiły Panu w pamięci?

Dobrze pamiętam obrazki kolejnych scenografii. Chyba najbardziej utkwił mi w pamięci kabareton kolejowy. Po scenie jeździła wówczas lokomotywka, która puszczała dym z komina. Festiwal po raz pierwszy i nie ostatni pobił wtedy rekord oglądalności telewizyjnej całego lata. Rzecz jasna kabareton to dla mnie stres, czy wszystko wypali, czy nie będzie kłopotów technicznych
i przede wszystkim, czy będzie się podobało. Jak to wszystko się poskleja, przychodzi satysfakcja.

Ubolewa Pan, że impreza znów odbędzie się w Hali Widowiskowo-Sportowej, a nie w amfiteatrze?

Każdy woli amfiteatr, ale co zrobić? Wiele miast już to przerabiało. Pytanie – ile to potrwa? Trzymam kciuki, żeby jak najkrócej. Ludzie przed telewizorami nie odczuwają wielkiej różnicy, ale widzowie woleliby, żeby ich roześmiane buzie smagał ożywczy letni wiaterek.

W tym roku na kabaretonie będzie weselny klimat. Jakie atrakcje szykujecie? W jaki sposób zaakcentujecie jubileuszową edycję?

Nie mogę zdradzić tego, co ma być zaskoczeniem. Srebrne Wesele Mariana i Heli to będzie jednak tylko pretekst do komentowania tego, co się dzieje w polityce i naszych polskich domach. Mogę powiedzieć, że będzie to podróż po wirtualnej rzeczywistości. Kolejny raz będzie też zespół cygański, bo to się bardzo podoba. Kiedy przesłuchałem piosenkę Patrycji Runo, stwierdziłem, że to dobry pomysł na finał. To bowiem świetna muzyka pełna ekspresji.

 

 

Czy Pańskie 25-letnie małżeństwo miało swoje kryzysy, czy raczej całe opływało miodem i mlekiem?

Najbardziej cenię w nim to, że nadal trwa. Kilka lat temu chciałem wyrzucić Mariana i Helę do kosza, ale ludzie pytali o nich. Tak więc są z nami i służą publiczności.

Wobec którego z występujących kabaretów ma Pan największe oczekiwania? Program którego śmieszy Pana najbardziej?

Liczę na wszystkich naszych gości. W dużej mierze to, co pokażą, będzie dla mnie zaskoczeniem. Kabarety często bowiem odkrywają karty w ostatniej chwili.

W jakim kierunku rozwija się polski kabaret? Co wyróżnia obecne występy względem tych sprzed kilku lat?

Kabaret się skomercjalizował i to nie jest dobre. Brakuje mi głębszych wypowiedzi i nowych treści. Ale może ja myślę po staremu. Jest jednak też miejsce na nowe formy, takie jak na przykład stand-up. Zna to od lat cały zachód i u nas też zadomowił się już na dobre. Dopóki stand-upowcy mają coś do powiedzenia, ja to akceptuję. Gorzej, gdy tematy
z okolic dolnej części ciała zaczynają się powtarzać.

27 lipca Aleja Gwiazd Kabaretu wzbogaci się o kolejne trzy pamiątkowe tablice. Czemu akurat Agnieszka Litwin, Robert Korólczyk i Michał Wójcik odcisną w tym roku swój ślad? Podoba się Panu, jak rozwija się to miejsce?

Niech przyjezdni wiedzą, że Koszalin to letnia stolica kabaretu. Myślę, że możemy być dumni, że przedstawiciele kabaretów Ani Mru Mru, Kabaretu Młodych Panów i Jurków zostawią tu swoje odciski dłoni. Sądzę, że to kolejna atrakcja w mieście. Tu chciałbym podziękować urzędowi miasta za wsparcie festiwalu. Dodam, że w trakcie tegorocznego jubileuszowego kabaretonu poznamy nazwiska kabareciarzy, którzy pojawią się w alei za rok. Na pewno to będą artyści, którzy wystąpią podczas festiwalu. Reszta niech będzie na razie zagadką.

Jak docelowo widzi Pan to miejsce za parę lat? Czy to będzie ważna atrakcja turystyczna Koszalina?

Zdarzyło mi się, że obcy człowiek, gdzieś w środku Polski, zaczepił mnie i powiedział: „Skądś pana znam. Skąd pan przyjechał?” Odpowiedziałem:
„Z Koszalina”. – Aaa, to tam, gdzie jest festiwal kabaretu. Był pan tam? – Staram się tam być co roku… Ja się cieszę, że Koszalin jest kojarzony z kabaretem i uśmiechem. Ta alejka będzie więc zawsze przypominać, że Koszalin to uśmiechnięte miasto!

 

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

mm

Marek Łagocki

Magister Pedagogiki Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Specjalista ds. resocjalizacji. Wkrótce prawnik. Blisko 13 lat byłem redaktorem naczelnym KoszalinInfo.pl. Staramy się Państwu przekazywać szybko najważniejsze wydarzenia z Koszalina i regionu. Zapraszam do lektury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *