Książkowo: Nie oceniajmy książki po okładce

Felieton/ „Ostry seks. Ostry język. Ostra jazda” – takie teksty na okładce często są przereklamowane. Jeśli książka jest dobra, a akcja wciąga, to powieść nie potrzebuje taniej reklamy. Często sprzedaje się przecież ładnie opakowane buble…
11 sekund – ponoć tyle wystarcza, aby zrobić dobre lub złe pierwsze wrażenie. Albo uda się przyciągnąć naszą uwagę na dłużej, albo nie. W dzieciństwie rodzice wielokrotnie powtarzali, żeby „nie oceniać książki po okładce”, bo pozory nie powinny stanowić o naszej ocenie.

Zazwyczaj mówili tak jednak, żeby nas przekonać do zjedzenia czegoś, co nie wyglądało apetycznie albo nauczenia się czegoś, co wydawało się strasznie nudne. Z tą przysłowiową okładką różnie bywa. Przekonałam się o tym całkiem niedawno literalnie. Natrafiłam na serię Pauliny Świst okrzykniętej literackim objawieniem ubiegłego roku. Trzy powieści kryminalne „Prokurator”, „Komisarz” i „Podejrzany” nie należały może do zbyt wzniosłych i pobudzających do przemyśleń. Wszystkie trzy części przeczytałam jednak z wypiekami na twarzy.

Rzecz dzieje się na Śląsku, na którym roi się od gangsterów i prawników. Mimo że autorka sama jest panią adwokat, to półświatek prawniczy opisuje przystępnie, wprost dla takiego laika, jak ja. W każdej z części pojawiają się ci sami bohaterowie, jednak w każdej inna para jest kluczowa. Jest też miłość, która, jak zawsze, wszystko zwycięża, a wszystkie trzy książki kończą się happy endem nieco przesłodzonym jak na kryminały, ale nie można mieć wszystkiego.

Co ciekawe, okładkowe hasła „Ostry seks. Ostry język. Ostra jazda” nie okazały się rozdmuchanym sloganem. Czy był ostry seks? Kwestia gustu, parę opisów się pojawiło. Ostry język? Cięte riposty ochrzczone niewybrednym słownictwem były. „Wiesz, czemu boję się wódki
z sokiem? Bo po wódce z sokiem nie boję się niczego” to przykład jednej z nich. Ostra jazda? Jeśli mowa o akcji, to bez dwóch zdań wciągała. Parę smaczków się znalazło. Lubię takie niespodzianki.

 

Dominika Grzyb


1 komentarz na temat: Książkowo: Nie oceniajmy książki po okładce

  • 06/09/2018 o godz. 12:00
    Permalink

    Wczoraj właśnie zakupiłam „Prokuratora” i wstyd się przyznać, ale właśnie hasła z okładki mnie do tego skłoniły 🙂 Dopiero ukończyłam lekturę książki 365 dni Blanki Lipińskiej i szukałam podobnych tytułów.
    Jeśli będzie w połowie tak dobra jak 365 dni, to będę wniebowzięta. Polecam się zapoznać, a ja zabieram się za „prokuratora” jakkolwiek to brzmi…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *