Okiem oldskulowym: Czeski punkt widzenia

Nie Halina Mlynkova czy Ewa Farna, ale Jaromir Nohavica to główna postać współczesnej czeskiej sceny muzycznej w Polsce. Liczy 63 lata, a publicznie zaczął występować dopiero w 1982 roku w rodzinnej Ostrawie. Szybko typowany na następcę zakazanego przez władze komunistyczne legendarnego emigranta z gitarą Karela Kryla. Zresztą obaj artyści kontaktowali się ze sobą w Wiedniu.

 

To później rzuciło cień na karierę barda z Ostrawy, bo po aksamitnej rewolucji wyszło na jaw, że wśród tajnych współpracowników tzw. bezpieki dawnej Czechosłowacji był „Mirek” – Jaromir Nohavica. Śpiewak musiał się z tego tłumaczyć. Jednak popularności nie stracił. W nowej rzeczywistości zyskał sławę międzynarodową dzięki udziałowi w filmie pt. „Rok diabła” Petra Zelenki. Cieszy się uznaniem polskich artystów, którzy nagrali jego poezję śpiewaną w naszym języku. Z kolei oryginalne albumy Nohavicy nad Wisłą zdobyły status złotej i platynowej płyty.

Swego czasu refleksyjna ballada pt. „Minulost” przewodziła liście przebojów Radiowej Trójki. Klasę wykonawcy potwierdził owacyjnie przyjęty listopadowy recital w warszawskiej Stodole. Jaromir Nohavica śpiewał po czesku i polsku. Na scenie ten współczesny wagabunda nie unika folku, rocka i jazzu czy humorystycznych przyśpiewek. Ma w czym wybierać, bo stworzył ponad 400 utworów. Nieobojętny mu nasz kraj. Jest fanem futbolu, toteż kpił, że Legia uzyskała zwycięski remis z Realem Madryt przy pustych trybunach. Nadto wykonał własną kompozycję do wiersza Bolesława Leśmiana. To zabrzmiało jak afront rzucony polskim rządzącym, którzy nie chcą 2017 roku nazwać imieniem słynnego poety. Nadto niespodziewany dowód, że sytuację w Polsce śledzą krytycznie nie tylko interesowni Niemcy, lecz też szelmowsko pieśnią wojujący z władzą sąsiedzi z krajów Grupy Wyszehradzkiej.

 

Wiesław Miller
Kurier Szczeciński

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *