Okiem oldskulowym: Epidemia euforii bez końca

Felieton/ Słowa niegdysiejszego szlagieru brzmiały: „Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej”. Ostatnio okrzyki „Polska, biało-czerwoni” nie zawsze pomagają na boisku, choć poprzedzone są epidemią euforii w mass mediach. Chciejstwo komentatorów bywa złudne, a sport to rywalizacja wymierna, w której tylko zwycięzców się nie sądzi.

Te wzorce przenosi się na trwającą kampanię wyborczą, a totalna propaganda obecna już nie tylko na wiecach. W zeszłym tygodniu był podniosły nastrój z powodu wizyty prezydenta RP. W ośrodku szkolenia pogranicznicy z Andrzejem Dudą i oficjelami odśpiewali cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego. Ledwo ucichło echo hymnu, to wróciła mowa nienawiści. W sąsiednim Manowie przedstawiciele rządzącej partii pokazali kły. Stanęła jedna z „cystern wstydu PO-PSL”, które PiS używa jako dowód przekrętu w tolerowaniu mafii paliwowej. Znajomy, który żyje z pracy przewozowej, każde spowolnienie ruchu na drodze traktuje jako zamach na swoje zarobki.

Ostatnio na językach miał owe „cysterny” jako zbyteczny element na trasach samochodowych, które po wakacyjnej udręce wciąż bywają zakorkowane z powodu prowadzonych robót lub remontów. Osobiście czasem śmieszyły mnie poza Warszawą albo irytowały podczas wypraw autem do stolicy programy tv z wnętrza jeżdżącego auta. Żurnalista zza kółka przepytuje politycznego celebrytę, choć pogaduchy mogą sobie robić na ścieżkach rowerowych, zamiast być kolejną zawalidrogą na przepełnionej jezdni. Co ciekawe, w walce o poklask elektoratu prawie każdy kandydat z różnych stron barykady opowiada o potrzebie usprawnienia połączeń komunikacyjnych, czy to autobusowych, czy jezdni ekspresowych, lecz sami blokują miejsca postojowe wykupionymi landarami z transparentami. Kampania wszędzie się zaostrza. Nie ma aprobaty dla występków, ale jakoś mało dziwią akty wandalizmu na rozwieszonych banerach wyborczych kandydatów. W ocenie obecnej i przyszłej rzeczywistości między Odrą, Wisłą i Bugiem chyba najbardziej przyziemna okazuje się Koalicja Obywatelska, bo głosi: „Jutro może być lepsze”. Jednak do urn idziemy dopiero 13 października, więc komitety mogą do woli prześcigać się w składanych obietnicach.

Wiesław Miller
Kurier Szczeciński

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *