Okiem oldskulowym: Familiada po amerykańsku

To już nie był Black Friday, lecz Black Weekend, a nawet Cyber Monday. Nie tylko w USA handlowcy chcieli nas na siłę uszczęśliwiać. Ma rację Janusz Korwin-Mikke, który teraz stoi na czele partii Wolność, że najważniejszy jest konsument, a nie producent. Bez zbytu nie ma ruchu w interesie.

 

Gdy otwarto pierwszy w Mielcu hipermarket, to po wejściu tłumy tratowały się w walce po towary w niskich cenach. Przypomniał się też Paweł Kukiz, który lata temu śpiewał prześmiewczo: „My już są Amerykany”. Świrujemy od anglosaskich obyczajów. Stand-up, lunch czy event zastępują kabaret, obiad i wydarzenie. W ślad za FB pojawiają się nowe portale. Człowiek bywa tam usidlony, nim się do końca zarejestruje. Pajęcza sieć przymusowej familiady pęcznieje i odbieramy cyklicznie mailowe nagabywania od znanych i nieznanych osób. Tego rodzaju kręgi słuszne, gdy służą danej sprawie, np. ratowaniu zdrowia lub życia. Inaczej to kolejny zestaw tyluż istotnych, co zbędnych wieści, w typie Black Weekend. Towarzystwo Wzajemnej Adoracji w realnym świecie od wieków bywa normą.

Najgorzej, gdy bawią się dobrze za pieniądze podatników. Niedawno ponoć „w atmosferze serdeczności i wzajemnego zrozumienia”, żeby posłużyć się nieszczerym komunikatem z czasów Polski Ludowej, przebiegły obrady koszalińskiego samorządu. Nie było w sali ratusza prezydenta Piotra Jedlińskiego i jego zastępcy Andrzeja Kierzka, więc znienacka przeszła uchwała o podwyższeniu sobie diet przez radnych. Wprawdzie skromnie, bo o 10 procent, ale forsa przyda się na prezenty do skarpet na mikołajki i pod choinkę. W tej familiadzie szczęśliwi też mieszkańcy, bo podwyżek w 2017 roku wybrańcy im nie zafundowali. Można zatem na twarzach dumnie wyrażać jankeską zasadę: „Keep smiling” nawet w skrzeczącej rzeczywistości. Aby do świąt, obyśmy zdrowi byli!

Wiesław Miller
Kurier Szczeciński

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

1 komentarz na temat: Okiem oldskulowym: Familiada po amerykańsku

  • 02/12/2016 o godz. 14:06
    Permalink

    Panie Wiesławie, standup i kabaret to jednak nieco inna forma bawienia publiczności. Błędem jest twierdzenie, że jedna nazwa zastępuje drugą, skoro odnoszą się różnych rzeczy.
    A samo słowo kabaret, również nie jest rdzennie Polskie, więc do jego używania również może się Pan przyczepić.

    Odnośnie meritum artykułu, czekam na czas kiedy faktyczni szefowie radnych (tak, Ty, mieszkańcu Koszalina) zaczną im ustalać wynagrodzenie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *