Okiem oldskulowym: Gdy urzędnik był uczonym

W USA wielu nie może się pogodzić z wygraną Donalda Trumpa. Protestują i noszą plakaty z wizerunkiem prezydenta elekta na wzór Fuehrera III Rzeszy i napisem: „Mein Trumpf”. Część Amerykanów zapowiada emigrację do Kanady – ojczyzny nieodżałowanego Leonarda Cohena. Osobiście czekam na obiecane zniesienie wiz do Stanów dla obywateli Polski.

U nas też trwa baczne patrzenie władzy na ręce, co dotyczy szczególnie urzędników, nie tylko w stołecznym magistracie. Przeciwwagą cwaniactwa jest oglądana w Warszawie wystawa pt. „Życie wśród piękna. Świat chińskiego uczonego”. Sale Muzeum Narodowego pełne historycznych pamiątek, które obrazują życie urzędników za Wielkim Murem. To dowód zalet nauk filozoficznych Konfucjusza, bo kandydat na uczonego urzędnika stopniowo zyskiwał znaczący status społeczny.

Nabywał doświadczenia, żeby obowiązki publiczne wykonywać lepiej, a czas wolny wykorzystywać intensywniej. Zbiory kolekcjonerskie były wyróżnikiem pracowni urzędnika. Czasem związane z wykonywaną pracą, np. kaligrafia, która wymaga skupienia i uwagi. Bez muzyki ani rusz, toteż np. cytra (odpowiednik gitary) to obowiązkowy artefakt z wystawy. Dawni Chińczycy cenili indywidualizm w malarstwie. Ważniejsza była wizja subiektywna niż realizm, w odróżnieniu od trendów lansowanych przez artystów europejskich. Zresztą bardziej niż ludzi uczonego interesowała natura, choćby kwiaty i ptaki.

Urzędnik chiński za kołnierz nie wylewał i nie unikał gier umysłowych w towarzystwie. Można zauważyć, że futbol był obecny w chińskiej rzeczywistości już w XIV wieku. Ekspozycja wypożyczona z muzeum w Pekinie to dowód, że przed wiekami funkcjonował sprawny świat. Nauki Mao nie zabiły idei konfucjonizmu w okresie rewolucji kulturalnej. Teraz Chiny chcą dla świata być państwem „socjalizmu z ludzką twarzą”.

Wiesław Miller

Kurier Szczeciński

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *