Rada nadzorcza KSM „Na Skarpie” wybrana przez sąd

Jesienią ubiegłego roku aż sześć zgromadzeń wybierało skład 15-osobowej rady nadzorczej Koszalińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (KSM) „Na Skarpie”. Obecnie gremium działa w okrojonym składzie i jest w opozycji wobec działań zarządu.

 

 

Wszystko z powodu postanowienia Sądu Okręgowego, który przyznał rację ośmiu powodom – spółdzielcom z Grupy Skarpa w sprawie o stwierdzenie nieważności uchwał. Temida zakwestionowała wybór 15 nowych członków rady nadzorczej, bo uznała go za niezgodny z prawem.

 

Słodko-gorzkie zgromadzenia

Osiedlowa agitacja wyborcza w 2016 roku wyszła wprost do bloków spółdzielczych, gdzie po sąsiedzku wręczane były ulotki z konkretnymi nazwiskami. Akcję podarunkowaną w postaci paczek słodyczy w wykonaniu Grupy Skarpa oprotestowała część kandydatów, która stawia się w roli zwolenników metod zarządzania Leszka Ślipka, prezesa KSM „Na Skarpie”. Zbuntowani członkowie obecnej rady nadzorczej twierdzili, że tym sposobem zachęcali spółdzielców do udziału, bo frekwencja na walnych zgromadzeniach bywa niska. Średnio 3-4 procent w skali spółdzielni, gdy w KSM „Na Skarpie” stanowiła około 12 proc. Więcej ludzi to też okazja na przekonywanie do swych racji.

 

– Chcemy, aby spółdzielnia stała się nowoczesną, innowacyjną – mówiła wtedy i dziś Joanna Korszańska. – Abyśmy mogli znaleźć sposób na pozyskanie funduszy unijnych, remonty były tańsze, żeby nie odmawiano nam wglądu w dokumentację, a członkowie mieli rzeczywisty wpływ na to, co się dzieje w spółdzielni.

 

Warto też przypomnieć, że sześć zeszłorocznych walnych zgromadzeń miały za cel wybranie jedynie 9 z 25 kandydatów do 15-osobowego gremium. Jednak za zamkniętymi drzwiami reguły się zmieniły.

 

– Zarząd przekonywał, że wybieranych jest 15 nowych członków, bo nas z góry wykluczył – twierdzi Maciej Tkaczyk. – Gdyby nawet projekt uchwały potraktować jako próbę odwołania, to zgodnie z artykułem Prawa spółdzielczego, wymagana ku temu jest wola dwóch trzecich głosów, a tego zarząd nie uzyskał.

 

Maciej Tkaczyk zdradza, że był przewodniczącym jednego zgromadzenia i w tej roli wskazywał, że należy wybierać 9 kandydatów, a każdy głos oddany więcej będzie nieważny. Komisja skrutacyjna policzyła głosy w ten sposób. Były korzystne dla kandydatów Grupy Skarpa.

 

– Dwa dni później zarząd otworzył koperty z głosami w obecności notariusza, który bezprawne działania w jakiś sposób legalizował – informuje Maciej Tkaczyk. – Potem policzone zostały głosy na 15 kandydatów i odebrali nam miejsca. Szybko, bo jeszcze w niedzielę ukonstytuowała się rada zwolenników zarządu, aby listę złożyć w Krajowym Rejestrze Sądowym. 9 grudnia złożyliśmy pozew, aby zablokować bezprawie.

 

Sąd swoje, zarząd swoje

Podjęte uchwały, w tym ukonstytuowanie się rady nadzorczej KSM „Na Skarpie”, zostały unieważnione przez Wydział Cywilny Sądu Okręgowego. Zarząd KSM musi też zawiesić postępowanie rejestrowe w Sądzie Rejonowym, w tym wpisanie zmian składy rady nadzorczej. Chodziło o wykreślenie: Joanny Korszańskiej, Artura Klonowskiego, Michała Lisika, Marcina Zalewskiego, Macieja Tkaczyka i Barbary Bielec. Sąd uznał, że ich kadencja nadal trwa, od 15 maja 2015 do 14 maja 2018 r. Nie znalazł powodu, żeby skrócić 3-letnią kadencję, bo walne zgromadzenie spółdzielców nie ma uprawnień do wygaszania i skracania tego okresu.

 

Postanowienie sądowe zapadło w przededniu minionej wigilii, ale rada nadzorcza KSM „Na Skarpie” jedynie w 6-osobowym składzie zebrała się dopiero 30 stycznia br. Wcześniej był problem z zorganizowaniem spotkania w siedzibie spółdzielni.

 

– Zarząd postraszyliśmy, że do sądu skierujemy wniosek o trybie nakazowym na korzystanie z lokalu, dopiero wtedy udostępnili nam pomieszczenie – mówi Maciej Tkaczyk. – Jedna trzecia rady nadzorczej może zwoływać posiedzenia. Wybraliśmy prezydium, żeby powoływać uchwały. Oczekiwaliśmy, że zarząd przygotuje dokumenty i odpowie na nasze pytania, ale prezes zabrał się i poszedł.

 

Dodaje, że nie będzie tolerancji dla przejawów lekceważenia. Jeżeli zarząd z prezesem, który pobiera 13 tysięcy złotych miesięcznie, nie będzie realizował zaleceń, to rada złoży wniosek o sankcje finansowe.

 

Tymczasem na stronie internetowej KSM „Na Skarpie” figuruje rada nadzorcza w składzie: Andrzej Konopka (przewodniczący), Mariusz Krajczyński (zastępca), Irena Boguszewska (sekretarz), Krystyna Cichońska, Krzysztof Czubaj, Katarzyna Chorzewska-Zielezińska, Piotr Zarzycki (komisja rewizyjna), Bartosz Mejer, Bogdan Sicin, Elżbieta Bohdziewicz, Halina Horbowicz, Zbigniew Machalewski (komisja gospodarki zasobami mieszkaniowymi), Tomasz Pukiewicz, Ewa Mazurek, Krystyna Rutkowska (komisja społeczno-wychowawcza i samorządowa).

 

Spór bez końca

Nie pierwsze to rozstrzygnięcie przed Temidą. W tym roku Sąd Okręgowy w Koszalinie wydał wyrok w sprawie z powództwa Barbary Bielec, Joanny Korszańskiej i Zbigniewa Stegnerskiego przeciwko KSM „Na Skarpie”. Dotyczy także walnego zgromadzenia i wyboru członków rady nadzorczej, ale to rozstrzygnięcia aż z czerwca 2013 r. Sąd nie uznał wyboru czterech osób, a w sprawie pozostałych czterech powództwo oddalił.

 

Grupa Skarpa podkreśla, że sama bywa obiektem ataków na wokandach ze strony zarządu KSM „Na Skarpie”. Taka wymiana ciosów zapewne trwać będzie nadal. Dlaczego?

 

– Zarząd doprowadził do takiego chaosu w spółdzielni, że podjętych zostało ponad 30 uchwał, a większość jest do zaskarżenia, jeśli nie teraz, to nawet za 20 lat – nie kryje oburzenia Joanna Korszańska.

 

Ciężkie armaty zbuntowani wytaczają nie tylko zarządowi. Krytyce poddano np. Mariusza Krajczyńskiego, radnego Lepszego Koszalina i szefa stowarzyszenia o tej nazwie. Gdyby nie wspomniane wyżej postanowienie sądowe, to miałby on zlekceważyć na forum spółdzielczym obowiązującą zasadę dwukadecyjności. Trzeci raz z rzędu startował jesienią 2016 roku do rady nadzorczej KSM „Na Skarpie”, choć – jak twierdzą oponenci – powinien to zrobić dopiero po 3-letniej karencji.

 

– Czy to jest właściwy człowiek, aby reprezentować nas w Radzie Miejskiej, skoro ma za nic przepisy Prawa spółdzielczego? – pyta retorycznie Joanna Korszyńska.

 

Członkowie Grupy Skarpa przyznają, że spotykają się z niezrozumieniem ze strony części spółdzielców, a zwolennicy działań prezesa Leszka Ślipka otwarcie określają ich mianem „oszołomów”.

 

– Nie zależy nam, żeby w spółdzielni robić rozróby i zadymy, lecz chodzi o współpracę z korzyścią dla ogółu mieszkańców – przekonuje Maciej Tkaczyk. – Zarząd widzi w nas wrogów i ludzi próbujących przejąć władzę. Wiele wycierpieliśmy, ale wciąż jesteśmy otwarci na współpracę.

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *