Sąd uchylił areszt, prokuratura złożyła zażalenie. Pracownik escape roomu na wolności

Radosław D. został tymczasowo aresztowany 19 października zeszłego roku. To pracownik escape roomu, w którym po pożarze 4 stycznia 2019 roku zginęło pięć 15-letnich dziewcząt. Mężczyzna odtąd przebywał za kratami. W tym miesiącu wyszedł na wolność po decyzji Sądu Apelacyjnego (SA) w Szczecinie.

Nie przeszedł wniosek Prokuratury Okręgowej w Koszalinie o przedłużenie tymczasowego aresztu o kolejne trzy miesiące. Śledczy do SA złożyli zażalenie na postanowienie Temidy. Podtrzymują, że istnieje obawa matactwa, bo mężczyzna jest zagrożony surową karą pozbawienia wolności.

Radosław D. po tragedii z powodu doznanych oparzeń był leczony w specjalistycznym szpitalu w Gryficach. Złożone przezeń zeznania, zdaniem prokuratury, nie mają potwierdzenia w faktach. Podejrzany nie znajdował się w pomieszczeniu, z którego powinien obserwować uczestniczek urodzinowej zabawy w escape roomie, bo był poza budynkiem, gdy wybuchł pożar.

Przypomnijmy. Radosław D. to jedna z czterech osób podejrzanych o umyślne spowodowanie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru i nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziewcząt. Karą może być osiem lat więzienia. Te same zarzuty i konsekwencje dotyczą też Miłosza S. – organizatora escape roomu, który od 7 stycznia 2019 roku przebywa w areszcie; jego babci Małgorzaty W., na którą działalność była zarejestrowana; i jego matki Beaty W. – współprowadzącej koszaliński pokój zagadek. Kobiety mają zastosowany dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.

Prokuratura Okręgowa w Koszalinie chce zakończyć śledztwo do końca br. Ostateczny akt oskarżenie wpłynie do sądu, gdy śledczy przeanalizują opinie biegłych ze Szkoły Głównej Pożarnictwa w Warszawie na temat działania jednostek strażackich oraz specjalistów z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie na temat czynności służb ratowniczo-medycznych

Według wstępnych ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru w dniu 4 stycznia 2019 roku był ulatniający się z butli gazowej. Pracownik został poparzony i nie otworzył dziewczętom zamkniętych do rozwiązania zagadki drzwi. W budynku nie było dróg ewakuacyjnych. 15-latki zatruły się tlenkiem węgla.

 

 

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *