Szef PiS zapowiada zmianę ordynacji wyborczej. Niezadowolenie samorządowców

Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, zapowiada zmiany w ordynacji wyborczej w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Dotyczą m.in. kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Rządzący chcą zmienić obecne zasady, w których ograniczeń w liczbie kadencji samorządowej nie ma, a okres sprawowania wysokiego stanowiska z wyboru wynosi cztery lata. Według propozycji, maksymalnie będzie można rządzić miastem i gminą przez dwie 5-letnie kadencje. Nie wiadomo, czy po 5-letniej karencji były włodarz mógłby raz jeszcze startować w wyborach. Tu warto przypomnieć, że prezydent RP maksymalnie sprawuje władzę przez 10 lat.

Platforma Obywatelska jest krytyczna wobec kolejnej propozycji „dobrej zmiany” ze strony rządzących, bo – zdaniem opozycji – to znów dowód ignorowania woli obywateli.

– Przez minione 26 lat wolnej RP przyzwyczailiśmy się, że prawo nie działa wstecz, a to się zapowiada, zresztą nawet w tej sprawie widać, że Kaczyński i PiS uważają, że wszystko im wolno – mówi poseł Stanisław Gawłowski. – W powiatach grodzkim i ziemskim naszego regionu swoje fotele zachowali: prezydent Piotr Jedliński w Koszalinie, burmistrzowie – Maciej Berlicki w Sianowie, Mieczysława Brzoza w Bobolicach i Grzegorz Lipski w Polanowie oraz wójtowie – Henryk Broda w Będzinie, Roman Kłosowski w Manowie i Olga Roszak-Pezała w Mielnie (od br. burmistrz miasta).

Co sądzą samorządowcy o inicjatywie PiS-u?

– Ludzie decydują, czy wójt swoją funkcję pełni jedną czy dwie kadencje, bo jeśli sprawdza się w tej roli, to dlaczego zabraniać mu ponownego kandydowaniu z woli wyborców – uważa Roman Kłosowski, wójt gminy Manowo z PO, który nieprzerwanie pełni funkcję od 2002 roku. – Prawo powinno obowiązywać tak samo ludzi na górze, jak i na dole, bo wszyscy jesteśmy z tej samej gliny. Pomysłodawcy z parlamentu powinni najzwyczajniej zacząć od siebie, bo w ławach sejmowych niektórzy byli posłami ponad 30 lat. Dopiero wtedy proponowane zmiany można uznać za zasadne i potrzebne.

Jednak nie zawsze dominuje emocjonalna i wojownicza reakcja.

– Najtrudniej wypowiadać się na własny temat, a rządzę już drugą kadencję – twierdzi Maciej Berlicki, burmistrz Sianowa. – Jeżeli będzie wprowadzone prawo, to trzeba się mu podporządkować. Nie ja przecież te zapisy tworzę. Nadto w sposób naturalny następuje wymiana władzy. Nie ma sitwy w samorządach, bo przecież w 2015 roku 30 procent wójtów, burmistrzów i prezydentów w Polsce straciło stanowiska z woli wyborców. Życie więc decyduje, a nie sztywne przepisy.

A co sądzą wyborcy? Pytani koszalinianie przyjęli zapowiedzi rządzącej prawicy ze zdziwieniem.

– Jeśli ktoś się sprawdza jako prezydent, burmistrz czy wójt, to należy dać mu szansę w kolejnych wyborach, a nie wprowadzać ograniczenia – powiedziała pani Barbara, mieszkanka śródmieścia.

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *