Teka inspektora: Walka z pseuduchami

Pseuduchy to potoczne, pogardliwe określenie pseudohodowli. Jest używane przez organizacje prozwierzęce. Pseuduchy to dorabianie się kosztem zwierząt. To często trzymanie suk w okrutnych warunkach tylko po to, by rodziły. Parę dni temu Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Koszalinie odebrało pieski takiemu właśnie „hodowcy”.

 
Były zaniedbane, chude i brudne. Suczki, które często rodziły, miały tak skołtunioną i oblepioną odchodami sierść, że konieczne stało się ich wygolenie. Zwierzęta żyły wśród butelek, puszek i sterty starego sprzętu. Okazało się, że właściciel był zrzeszony w stowarzyszeniu hodowców, jak nakazuje Ustawa o ochronie zwierząt. Na skutek naszej interwencji został jednak w trybie natychmiastowym wykreślony z tego towarzystwa. Prezes stwierdził, że hodowla ta łamie wszelkie regulaminy i zapisy Ustawy o ochronie zwierząt. Psy z tego miejsca zabieraliśmy na raty. Nie sposób było bowiem przewieźć jednorazowo 11 zwierząt.

 

Gdy tak kursowałyśmy z kolejnymi zwierzakami, właściciel zdążył ukryć jednego z nich. Zniknęła suczka owczarka niemieckiego. Młoda i wychudzona psina będzie zapewne nadal służyła nielegalnemu procederowi. Jeszcze dobrze nie odjechaliśmy z ulicy Lechickiej, gdzie znajdowała się ta pseudohodowla, a już otrzymaliśmy informację, że kilka numerów dalej znajduje się kolejna. Zostaliśmy tam psy w ciasnych boksach w typie kilku ras. U takich pseuduchów zwierzęta najczęściej rozmnażane są na zasadzie brat z siostrą, czy matka z synem. Powoduje to mutacje odbijające się na zdrowiu zwierząt.

 

Naiwni nabywcy cieszą się, że kupują za kilkaset złotych rasowe zwierzę. Tak naprawdę płacą za kundla w typie danej rasy. Takich pseuduchów działa w naszym kraju mnóstwo. To wszystko przez kiepskie i nieprecyzyjne prawo. Winne są także niskie kary, bo to tylko wykroczenie. Policja i Powiatowi Inspektorzy Weterynarii nie garną się do takich spraw. My społecznicy nie mamy narzędzi i możliwości kadrowych, aby wypowiedzieć prawdziwą wojnę pseuduchom. Mimo to próbujemy. Prawda jest jednak taka, że najwięcej zależy od ludzi, którzy nabywają zwierzęta z takich miejsc. Przecież gdyby nie było popytu, to i podaż by spadła.
Bogumiła Tiece
inspektor TOZ Koszalin

Geodeta Koszalin
KLIKNIJ

1 komentarz na temat: Teka inspektora: Walka z pseuduchami

  • 30/01/2017 o godz. 17:06
    Permalink

    Każdy widzi ludzi z yoreczkami , każdy yoreczki kupuje bez papierów. Obowiązkowe rejestrowanie i czipowanie psów najczęściej wykorzystywanych ras do rozmnażania rozwiązałoby częściowo problem.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *