Głos zwierząt: Uważajmy na nasze jeże

Felieton/ Chyba każdy z nas spotkał przynajmniej kilka razy w życiu jeża. Specjaliści twierdzą jednak, że ich wzmożona obecność to tak naprawdę krzyk rozpaczy ginącego gatunku. Głównym wrogiem jeży stał się, niestety, człowiek. To przez ludzi giną chociażby pod kołami aut i kosiarek. Niestety, ostatnio widuje w większości rozjechane jeże.

Serce mi pęka na taki widok, tym bardziej że trwa okres, w którym jeże mają młode. Ten rozjechany mógł być przecież matką, a gdy ta nie wróci do gniazda, maluchy są skazane na śmierć głodową.
Często ratuję jeże, które cierpią na skutek działalności człowieka. Wyciągałam jeża, który wpadł do głębokiego rowu. Trafiło do mnie kilka maluszków, których matki najprawdopodobniej zginęły na drodze (takie jeże transportuję wówczas do specjalnych ośrodków, których w okolicy mamy kilka). Był też jeż, który miał poparzenia prawdopodobnie powstałe przy wypalaniu traw. Doskonale pamiętam jeża, który utknął na drucianym płocie. Udało się go uwolnić. Konieczna była jednak częściowa amputacja łapki.
Jeże nie przenoszą wścieklizny oraz nie jedzą jabłek. Żywią się owadami i drobnymi gryzoniami. Można je dokarmiać kocią karmą. Nie mogą jednak pić mleka krowiego, bo powoduje rozwolnienie i śmierć. Jeże podlegają w Polsce ścisłej ochronie gatunkowej. Są pożądanymi i wyjątkowymi gośćmi ogrodów i parków. Często nazywane są „czyścicielami świata”. Zjadają bowiem gryzonie, pająki i chrząszcze. Mogą osiągać wiek dziesięciu lat, ale ze względu na działalność człowieka żyją przeciętnie tylko dwa. Ich pierwotne środowisko życia nie dostarcza wystarczającej ilości pożywienia. Jeże intensywnie uczą się więc życia z ludźmi. Nie pozwólmy im wyginąć. Pielęgnując nasze ogrody, bądźmy czujni. Gdzieś pod stertą gałęzi może bowiem spać nasz kolczasty przyjaciel.

Bogumiła Tiece
Inspektor TOZ Koszalin

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *