„Sukces jest wtedy, gdy mieszkańcy są zadowoleni” [ROZMOWA]

Rozmowa z Tomaszem Bernackim, radnym rady miejskiej w Koszalinie.

Na liście Lepszego Koszalina widnieje kandydat o identycznych personaliach jak Pan. Czy to celowy zabieg konkurencji?

Byłem zaskoczony, gdy przeczytałem tę listę, głównie dlatego, że mój imiennik nigdy nie angażował się w życie publiczne miasta
i wcześniej nie ubiegał się o mandat radnego. Można więc domniemywać, że jest to zabieg celowy, ale przecież każdemu wolno próbować swoich sił w wyborach. Niektórzy twierdzą, że drugi kandydat o tym samym imieniu i nazwisku stanowi złą wróżbę na wynik wyborczy. Ja przekornie powiem, że mam nadzieję, iż będzie odwrotnie. Dwóch Tomaszów Bernackich wzmacnia cyfrę dwa, a to ja mam pozycję numer dwa na liście wyborczej. Wierzę głęboko, że mieszkańcy Koszalina są świadomymi wyborcami. Mam nadzieję, że jeśli ktoś liczył na omyłki, to się po prostu przeliczy.

Aktywnie zbierał Pan podpisy pod petycją dotyczącą remontu dworca kolejowego w Koszalinie. Czy wierzy Pan w obietnice PiS-u, że obiekt za 10 mln zł zostanie wyremontowany do 2023 roku?
Jestem przekonany, że deklaracja PiS-u jest zabiegiem politycznym obliczonym na wybory parlamentarne, które odbędą się w przyszłym roku. To zwyczajna „kiełbasa wyborcza”. Uważam, że trzeba wziąć sprawę w swoje ręce, bo remont dworca zwyczajnie się nam należy. Wspólnie musimy się więc tego domagać, przypominając władzom w Warszawie o naszym mieście, a następnie rozliczać ze składanych obietnic.

Na terenie Rokosowa mają powstać dwa parki. Jakie ma Pan na te miejsca pomysły i co tam mogłoby się znaleźć?
Uchwałą rady miejskiej w Koszalinie 20 września bieżącego roku powołano nowy park przy ulicy Dębowej. Jest jeszcze jedno miejsce przy ulicy Pigwowej na pograniczu Rokosowa i Lubiatowa, które mieszkańcy już nazywają parkiem. Oba miejsca mają ogromny potencjał rekreacyjno-wypoczynkowy. Należy jednak zachować ich leśny charakter. Powinny być to parki o jak najmniejszej ingerencji człowieka z naturalnymi ścieżkami i przyjazną środowisku infrastrukturą techniczną. Pomysły na docelowy wygląd tych miejsc zgłaszają sami mieszkańcy, za co serdecznie im dziękuję. Pierwszy etap tworzenia tych parków został już zrealizowany. Lokalizacja została bowiem zagwarantowana w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, a środki finansowe ujęte zostały w budżecie miasta na rok 2019. Jest mi niezmiernie miło, że moją pracą pomogłem inicjatywie mieszkańców, którzy byli pomysłodawcami tych projektów. W tym miejscu dodam, że nie możemy zapomnieć także o starym parku na Chełmoniewie. Został on jednak wpisany do rejestru zabytków przyrody i wymaga ogromnych nakładów finansowych, żeby sprostać oczekiwaniom konserwatora zabytków.

Jak Pan ocenia działania jednego z lokalnych stowarzyszeń i pomysł na drogę biegnącą z Rokosowa przez „poligon” w kierunku Atrium?
Każde działania, które służą mieszkańcom, należy oceniać pozytywnie. Z tego miejsca chciałbym podziękować stowarzyszeniu. Zajmuję się tą sprawą od 2015 roku. Składałem interpelacje i wspólnie z urzędem miasta wnioskowaliśmy do właściwych instytucji wojskowych o przekazanie terenu pod budowę drogi. Stosownej zgody jeszcze nie ma, ale mam nadzieję, że uda nam się pozyskać ten teren. Jeśli zostanę radnym na następną kadencję, nadal będę zajmował się tą sprawą. Wierzę, że w końcu się uda. Budowa drogi od ulicy Św. Wojciecha do ronda łączącego ulice Sybiraków i Ignacego Paderewskiego bardzo usprawni ruch w obrębie osiedla Rokosowo oraz naturalnie otworzy tę część miasta na „Wodną Dolinę”.

Udziela się Pan w radzie parafialnej kościoła Św. Wojciecha. Jakie zadania stawia sobie gremium. Co udało się zrealizować?
Rada parafialna przy kościele Św. Wojciecha jest ciałem działającym bardzo prężnie. W jej skład wchodzą ludzie różnej profesji o bardzo szerokich horyzontach. Przy otwartym na pomysły proboszczu i zaangażowanej radzie duszpasterskiej kościół Św. Wojciecha pięknieje z dnia na dzień. Dzięki wsparciu parafian dokonano wielu prac remontowych. Nie bez znaczenia są też organizowane przez proboszcza i wspólnoty duchowe imprezy parafialne, np. „Wojcieszki”, które integrują mieszkańców. Moja rola w tym dziele jest raczej skromna. Jestem jedynie małym ogniwem dużej, dobrze zarządzanej wspólnoty.

W Pańskim okręgu nie tylko kościół organizuje imprezy dla mieszkańców. Jakie wydarzenia wspomina Pan najmilej?
Wszystkim tym lokalnym wydarzeniom przyświeca jeden cel – integracja mieszkańców. I to według mnie się naprawdę udaje. Ludzie poznają się wzajemnie i utożsamiają się z miejscem, w którym mieszkają. Bardzo prężnie działa rada osiedla „Wspólny Dom”. Organizuje festyny w Szkole Podstawowej nr 7 i Szkole Podstawowej nr 10. Rada Rokosowa też jest zaangażowana w takie wydarzenia. Organizowane są one przy klubie „Zacisze”. Rokrocznie mamy też biegi przełajowe dla dzieci i dorosłych kończące się zabawą przy ognisku i pysznej grochówce. Te imprezy łączą pokolenia i tworzą atmosferę wspólnej zabawy. Chętnie biorę w nich udział, by czerpać radość ze wspólnych spotkań oraz by wsłuchiwać się w głosy mieszkańców.

Jaka atmosfera panowała podczas tej kadencji wśród radnych klubu PO? Czy były jakieś nieporozumienia?
Atmosfera była bardzo dobra. Według mnie każdy radny na swój sposób przysłużył się do rozwoju gospodarczego i kulturalnego Koszalina. Zgrzytów raczej nie było, ale zdarzały się zacięte dyskusje, których rezultatem były ważne programy wpisujące się na stałe w rozwój miasta. Przykład to program remontów chodników, koszalińska karta dużej rodziny, karta seniora i wreszcie długo dyskutowane darmowe przejazdy dla uczniów koszalińskim MZK. Program udało się wdrożyć z początkiem roku szkolnego. Jak widać, końcowe rezultaty naszej pracy są zupełnie niezłe. Stąd prace klubu PO oceniam bardzo dobrze.

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *