„W tak trudnych czasach najważniejsza jest współpraca i zaufanie do rządzących” [ROZMOWA]

O walce miasta z pandemią koronawirusa oraz sytuacji w żłobkach, przedszkolach, szkołach oraz w koszalińskim DPS-ie rozmawiamy z prezydentem Koszalina Piotrem Jedlińskim.

Jak obecnie wygląda funkcjonowanie urzędu miejskiego?

Pracujemy rotacyjnie według określonego harmonogramu zarówno w ratuszu, jak i poza nim. Pracownicy wykonujący pracę zdalną pozostają w stałym kontakcie ze swoimi przełożonymi. Pracujący w ratuszu przestrzegają reżimu sanitarnego. Mają do dyspozycji maseczki, jednorazowe rękawiczki, płyny dezynfekujące oraz przyłbice. Kontakt z urzędnikami jest ograniczony. Aby załatwić sprawę w urzędzie miejskim, należy najpierw ustalić telefonicznie, czy wizyta jest konieczna. Dlatego opublikowaliśmy numery telefonów poszczególnych komórek organizacyjnych, gdzie można uzyskać informację o sposobie i formie załatwienia sprawy. Dopiero po takiej rozmowie zapada decyzja, czy wymagany jest osobisty kontakt z urzędnikiem. Jeśli jest taka potrzeba, ustalamy termin wizyty w ratuszu. Dotyczy to w szczególności spraw z zakresu działania Urzędu Stanu Cywilnego oraz wydziałów Komunikacji i Spraw Obywatelskich. Pracownicy Wydziału Komunikacji oraz Wydziału Spraw Obywatelskich mają specjalnie przygotowane stanowiska pracy, by bezpośrednio, ale bezpiecznie obsłużyć interesantów. Zdarzają się jednak klienci, którzy nie potrafią zrozumieć zasadności wprowadzenia obecnych zasad. Ale to nie jedyna forma kontaktu. Przy wejściu do urzędu udostępniona została też urna, by składać do niej wszelką dokumentację w formie papierowej. Podlega ona dezynfekcji i 48-godzinnej kwarantannie. Po tym okresie jest ewidencjonowana i przekazywana do właściwej komórki merytorycznej. Dokumenty w formie elektronicznej rozpatrywane są natomiast na bieżąco.

Jak to było z tymi maseczkami dla mieszkańców? Czyj to był pomysł?

Podjąłem decyzję o kupnie koszalinianom maseczek ochronnych wielorazowego użytku. Uważam, że takie wsparcie ze strony miasta było potrzebne, chociażby dla komfortu psychicznego. Chciałem, aby podstawowy „pakiet startowy” był w każdym domu. Dlatego zakupiliśmy 100 tysięcy maseczek wyprodukowanych przez firmy „Dajar” w Koszalinie oraz „Szwalnia na Brackiej” z Warszawy. W ich pakowanie byli zaangażowani wszyscy urzędnicy, a dystrybucją zajęli się gońcy ratusza i inni pracownicy, np. poborcy podatkowi i kierowcy. Odbyło się to oczywiście z zachowaniem wszelkich procedur gwarantujących ich bezpieczne zapakowanie i dostarczanie. Pakiet dwóch maseczek z instrukcją obsługi umieszczony został w skrzynkach pocztowych. Ponoć zdarzały się przypadki kradzieży maseczek, nawet w całych klatkach schodowych w budynkach wielomieszkaniowych. Nie zgłaszaliśmy jednak tego policji, bo nie mieliśmy dowodów, że do takiej kradzieży faktycznie doszło. W takich przypadkach ponownie przekazywaliśmy mieszkańcom maseczki. Były to jednak incydentalne zdarzenia, biorąc pod uwagę skalę całego przedsięwzięcia.

Jak ocenia Pan działania rządu w walce z epidemią? Czy obowiązek chodzenia w maseczkach, czy odwołany już zakaz wstępu do lasu był potrzebny?

W trudnych czasach należy mieć zaufanie do organów rządzących państwem, czy też niższych szczeblów administracji. Mają one bowiem więcej aktualnych danych niezbędnych do przeciwdziałania epidemii i tę wiedzę wykorzystują w praktyce. My jako laicy o wielu rzeczach czasem nie mamy pojęcia i dlatego nie rozumiemy, że jedne działania trwają dłużej, a inne krócej. Dlatego nawet jeśli coś mi się nie podoba, nie zamierzam o tym mówić głośno, bo teraz potrzebna nam jest solidarność, zrozumienie dla potrzeb drugiego człowieka, a nie dzielenie społeczeństwa.

Na jakim etapie przywracania normalności jesteście obecnie? Z czym jest najwięcej problemu?

Przywracanie normalności jest uzależnione od decyzji zapadających w Warszawie i my się do nich stosujemy. Ważne jest, aby mieszkańcy zrozumieli obecną sytuację i wiedzieli, że nasze działanie jest wypadkową obowiązujących obecnie standardów. Dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak długo jeszcze epidemia będzie trwała i jaki będzie jej przebieg. 18 maja uruchomiliśmy przedszkola i żłobki. 25 maja ruszają zajęcia opiekuńczo-wychowawcze w klasach I-III szkół podstawowych oraz konsultacje skierowane do uczniów klas ósmych, oraz maturzystów. Wcześniej – w miarę możliwości – uruchomione zostały boiska, także te przyszkolne oraz giełda przy ul. Rolnej. Cały czas bardzo skrupulatnie obserwujemy rozwój epidemii i staramy się na bieżąco reagować, współpracując przy tym z wieloma instytucjami i jednostkami, w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców.

Jak wyglądały sesje rady miasta w dobie epidemii? Jakie środki bezpieczeństwa podjęto?

Nasza rada miejska od kilku lat pracuje z wykorzystaniem systemów informatycznych. Mamy więc w tej gestii niezbędne doświadczenie. Kupiliśmy w kwietniu system informatyczny umożliwiający zdalne prowadzenie posiedzeń komisji rady miejskiej oraz sesji rady miejskiej, a w tym drugim przypadku zapewniamy także transmisję obrad on-line. Obecnie w sali obrad, gdzie zawsze odbywały się sesje rady miejskiej, z zachowaniem reżimów sanitarnych pracuje wyłącznie przewodniczący rady oraz pracownicy ratusza zapewniający obsługę organizacyjno–techniczną. Natomiast radni, kierownictwo urzędu oraz dyrektorzy i kierownicy miejskich jednostek uczestniczą w sesji on-line. Nie nad wszystkim jesteśmy jednak w stanie zapanować. Stąd chociażby przerwy w obradach sesji. Problemy techniczne wynikają głównie z obciążenia sieci informatycznych w dobie koronawirusa, gdy wiele firm i podmiotów pracuje w trybie zdalnym, a także z braku bieżącego technicznego nadzoru sprzętu wykorzystywanego przez radnych oraz braku możliwości udzielenia im w trakcie trwania sesji pomocy przez służby informatyczne. Aby zapewnić sprawną organizację sesji, odbywają się one częściej, niż przewidywano. W kwietniu odbyły się trzy posiedzenia i podjęte zostały wszystkie uchwały zaplanowane przez przewodniczącego rady. Obecnie rada miejska pracuje bez problemu, podejmując uchwały niezbędne do sprawnego funkcjonowania miasta.

Jak wygląda kwestia lekcji zdalnych w koszalińskich szkołach? Czy uczniowie i nauczyciele przyzwyczaili się do tej formy?

Zajęcia w formie zdalnej prowadzone są z wykorzystaniem e-dziennika, platform MOODLE i JETTS MEET oraz poczty elektronicznej nauczycieli stworzonej na te potrzeby. Niektóre szkoły wdrożyły też własną platformę edukacyjną, umieszczoną na stronie internetowej szkoły. Ze względu na obciążenie pracą przy komputerze najczęściej występuje podział zajęć na dwie grupy. Pierwsza jest on-line, druga – w formie konsultacji, gdy nauczyciel jest do dyspozycji ucznia. W ramach konsultacji nauczyciel pomaga uczniom przy rozwiązywaniu wcześniej zadanych poleceń. Zajęcia wychowania fizycznego i godziny wychowawcze wprowadzają treści związane z technikami relaksacyjnymi oraz zdrowym trybem życia, a czasem zwykła rozmowa odciąża i wspiera młodzież. Ciężko jest jednak mówić o przyzwyczajeniu się nauczycieli do takiej formy prowadzenia zajęć. Obecny system pracy jest namiastką nauczania w tradycyjnej formie. Do tego dochodzi presja czasu na spokojne wprowadzenie nowego systemu nauczania, nauka działania i testowanie nowych programów informatycznych, co sprawia, że czas pracy nauczycieli znaczne się wydłużył. No i są trudności techniczne, bo nie wszyscy nauczyciele i uczniowie mają nowoczesny sprzęt komputerowy oraz wystarczającą prędkość internetu. Pojawiają się też inne problemy. Są pojedynczy uczniowie, którzy nie podjęli pracy zdalnej, pomimo wielokrotnie podejmowanych prób kontaktu. Należy jednak podkreślić zaangażowanie rodziców, którzy wspierają swoje dzieci, pomimo codziennych obowiązków. Chociaż w każdej szkole są również przypadki zbyt małej kontroli uczniów ze strony rodziców. Warto jednak zauważyć, że przeskok jakościowy, który obecnie się odbywa, w normalnych warunkach trwałby lata.

Czy jest sporo uczniów, którzy nie mają dostępu do internetu i komputerów? Jak radzicie sobie z takim wykluczeniem?

Jeśli uczeń nie ma dostępu do internetu, szkoła drukuje mu materiały z platformy edukacyjnej. W przypadku braku komputera w domu uczniów szkoła użycza ich rodzicom laptopy. Problemy te dotyczą około 3-7% uczniów szkoły. Inną trudnością jest brak dostępu ucznia do komputera w określonym czasie, bo korzysta z niego też rodzeństwo, które uczęszcza do innej klasy lub w grę wchodzi zdalna praca rodziców. Nie w każdym domu jest wystarczająca liczba komputerów. W efekcie nauczyciele kontaktują się z uczniem wtedy, kiedy ma możliwość dostępu do komputera, a to oznacza, że praca nauczyciela rozkłada się na cały dzień. Nierzadko kontakt taki jest możliwy tylko w późnych godzinach wieczornych. Tym większy szacunek powinniśmy mieć do nauczycieli, że traktują swą pracę jak misję.

WIĘCEJ INFORMACJI O EPIDEMII ZNAJDZIESZ W NASZEJ ZAKŁADCE KORONAWIRUS

Wspólnie z innymi samorządowcami chce Pan wesprzeć koszaliński szpital i zakupić dla niego sprzęt ochrony. Czy sytuacja w nim jest faktycznie poważna?

Skoro dyrektor szpitala wojewódzkiego mówi, że potrzebuje wsparcia, to podejmuję konkretne działania, by pomóc. Kupujemy to, co w danej chwili jest najbardziej potrzebne. Dotyczy to zwłaszcza indywidualnych środków ochrony dla lekarzy i pielęgniarek, ale także urządzeń. Na początku podpisaliśmy umowy na zakup trzech respiratorów i remont obiektów szpitalnych. Przeznaczyliśmy na ten cel milion osiemset tysięcy złotych z rezerwy budżetowej miasta i również z innych środków budżetu. Tak samo będzie w przypadku wspólnego działania samorządów. Szczegółowe ustalenia między nami jeszcze jednak trwają.

Jak funkcjonuje w Koszalinie punkt „drive-thru” dla osób na kwarantannie?

Chociaż nie jesteśmy organizatorem tego punktu, udzieliliśmy pomocy logistycznej Wojsku Polskiemu, które ten punkt rozlokowało na parkingu przed akwaparkiem. Jeśli chodzi o osoby znajdujące się w kwarantannie, sytuacja jest dynamiczna. Każdego dnia ta liczba się zmienia. Generalnie można powiedzieć, że ostatnio oscyluje w granicach 200 osób.

Jak wygląda przygotowanie transmisji ratusztv? Ile osób przy nich pracuje? Kto je wymyślił? Czy będą kontynuowane także po epidemii? Jak się Pan czuje w takiej formie komunikacji?

Aby mieć w miarę bezpośredni kontakt z mieszkańcami, Wydział Komunikacji Społecznej, Promocji i Turystyki zaproponował formułę własnego studia, z którego kilka razy w tygodniu staramy się emitować programy z informacjami, które interesują koszalinian. Jest to swego rodzaju konferencja prasowa, podczas której odpowiadamy na pytania zadane wcześniej przez dziennikarzy oraz poruszamy zagadnienia, które interesują internautów podczas transmisji na żywo. Wprawdzie jestem najczęstszym gościem, ale staramy się przybliżać także inne, bardziej szczegółowe zagadnienia. Dlatego koszalinianie mogli wysłuchać np. rad i opinii lekarzy, prawników, czy psychologów. Pomysł ten cieszy się dużym zainteresowaniem koszalińskich internautów, ale na razie nie zastanawiałem się, czy ta forma kontaktu z mieszkańcami będzie kontynuowana także po epidemii. Są teraz ważniejsze sprawy.

Jak wygląda sytuacja w koszalińskim DPS-ie? Co przysparza najwięcej problemów?

Wszystko jest pod kontrolą. Wprowadzone na początku marca procedury i pieczołowita opieka pracowników sprawiły, że w DPS-ie nie stwierdzono przypadku zakażenia COVID-19. Dwa tygodnie temu większość pracowników oraz czterech mieszkańców poddano testom, bo ci ostatni leczyli się niedawno w szpitalu. Wszystkie wyniki były ujemne. Zatrudnione tu pielęgniarki i opiekunowie nie podejmują dodatkowego zatrudnienia w innych zakładach pracy. Nie występują też braki kadrowe. Wszyscy pracownicy wyposażeni są w środki ochrony indywidualnej. DPS posiada też urządzenia do dezynfekcji pomieszczeń. Poza tym mieszkańcy i pracownicy mają stały dostęp do psychologa. Mimo bardzo trudnej sytuacji epidemicznej miejsce funkcjonuje relatywnie normalnie. Na pewno dużym utrudnieniem dla pensjonariuszy jest brak możliwości odwiedzin ze strony rodziny, czy znajomych. Mam jednak nadzieję, że jeszcze trochę i ta sytuacja wróci do normy.

KLIKNIJ
Geodeta Koszalin

mm

Marek Łagocki

Magister Pedagogiki Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. Specjalista ds. resocjalizacji. Wkrótce prawnik. Blisko 13 lat byłem redaktorem naczelnym KoszalinInfo.pl. Staramy się Państwu przekazywać szybko najważniejsze wydarzenia z Koszalina i regionu. Zapraszam do lektury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *